Co można zrobić najgorszego, kiedy stajemy się ofiarą scamu połączonego z kryptowalutami, czy tak naprawdę dowolnymi inwestycjami? Najprawdopodobniej jest to wzięcie kredytu na taką inwestycję. Im większy albo z im istotniejszym zabezpieczeniem po naszej stronie (np. na nieruchomości), tym gorzej.
Wydaje się to całkiem oczywiste. Jednak niektórzy oszuści są na tyle perfidni, że wykorzystują kredyt w swoich schematach. W jaki sposób i co w takiej sytuacji robić, jeśli się z tym zetkniemy? O tym w dzisiejszym wpisie.
Dostałem kilka tygodni temu telefon od pewnej znajomej osoby. Wiedziała, że mam coś wspólnego z tematyką kryptowalut.
- Wiesz co, bo ostatnio zainwestowałam w kryptowaluty i zastanawiam się co z tym teraz zrobić.
- Ok, w jakie i gdzie?
- Nie wiem…
Każdemu z czytających na pewno zapaliła się w głowie od razu wielka, czerwona lapa ostrzegawcza. Uzyskując kolejne informacje robiło się tak naprawdę coraz gorzej. Okazało się, że znajoma nie tylko nie wie co i gdzie kupiła, ale również nie robiła tego samodzielnie. Skontaktował się z nią doradca inwestycyjny, który miał przeprowadzić cały proces. Sprawa może wydawać się powszechnie znana, więc ludzie powinni być ostrożniejsi. Jak jednak pokazuje praktyka, wiele osób bez doświadczenia albo nieznających takich stron, jak np. nasz blog daje się na to nabierać.
Wspomniałem jednak na początku, że w tym przypadku było inaczej. Propozycja była tak perfidna, a podejście tak bardzo manipulujące, że przekroczyło wszystko, z czym do tej pory się zetknąłem. Oszust nie dość, że obiecywał wysokie zyski w krótkim czasie, to jeszcze na dodatek 90% inwestycji od samego początku miało być sfinansowane kredytem bankowym. Czyli ofiara najpierw była omamiona ogromnymi, nieosiągalnymi gdzie indziej zyskami, a potem oszust podsunął jej „genialny” pomysł. Skoro nie ma teraz większych wolnych środków, a wynik inwestycji to procent zainwestowanej kwoty, to przecież może wziąć kredyt na tak świetną i bezpieczną inwestycję… Warto wspomnieć, że kwota kredytu była dla tej osoby ogromna i byłaby spłacana przez długie lata.
Firmę oszusta ciężko było znaleźć w internecie, a jak już to się udało, to okazało się, że to spółka zarejestrowana gdzieś na wyspach na końcu świata. To również jest bardzo popularne zagranie – mało kto będzie wysyłał pisma czy prawników, płacił dodatkowo za tłumacza przysięgłego czy analizę prawną sytuacji w tak odległym państwie – geograficznie i pod kątem przepisów. Koszty takich procesów często są tak duże, że poszkodowani mając świadomość bardzo niskich szans na sukces po prostu odpuszczają.
Oszust był na tyle pewny swego i tak bardzo chciał zbudować wiarygodność, że po otrzymaniu pierwszej płatności po kilku dniach odesłał nawet część tej kwoty, zalecając jej odłożenie na opłacanie podatku. Cały czas oczywiście przypominając, że należy jeszcze wpłacić całą resztę. Pewnie by mu się to wszystko udało, aż w pewnym momencie bank ofiary zablokował jeden z przelewów i polecił zgłoszenie się w placówce. Oczywiście oszust miał na to przygotowane rozwiązanie i przedstawił instrukcję postępowania w tej sytuacji i co zrobić, żeby przelew udało się wykonać. Na szczęście w tym momencie niedoszła inwestorka zadzwoniła do mnie i po analizie sytuacji dowiedziała się, że jest ofiarą scamu.
Co ciekawe, historia kończy się happy endem. Po poinformowaniu o tym, że mamy do czynienia z oszustem, poleciłem w pierwszej kolejności udawać, że wszystko idzie zgodnie z planem, tylko trzeba było przełożyć wizytę w banku, ale lada moment to się załatwi. W międzyczasie sprawdzać, czy wpłyną środki „na podatek”. Jednocześnie poinformować bank o zaistniałej sytuacji i sprawdzić, czy mają jakąkolwiek możliwość zablokowania przelewów.
Przelew wpłynął. Następnym krokiem było poinformowanie, że chcemy się wycofać z inwestycji ze względu na „problemy rodzinne i pilne wydatki”. Przy tym oszust stawiał już lekki opór, ale poinformowanie go o tym, że jeśli nie odeśle środków, to sprawa zostanie zgłoszona na policję zadziałało. Prawdopodobnie dlatego, że ten schemat miał jedną dużą wadę – pseudo doradca był Polakiem i miał polski numer telefonu. Służby miałyby zdecydowanie łatwiejsze dotarcie do niego, niż do innych tego typu osób, które dzwonią zza granicy.
Całość skończyła się dobrze i o dziwo udało się odzyskać wszystkie środki. O dziwo, bo to naprawdę ewenement. Większość takich sytuacji kończy się tragicznie i ludzie zostają potem z długami na lata. Jakie wnioski możemy z tego wyciągnąć?
Oszustwa tego typu niestety nadal cieszą się dużą popularnością. Jeśli nadejdzie hossa, doświadczymy zwiększonej adopcji i kryptowaluty będą znowu we wszystkich mediach, prawdopodobnie nasili się to jeszcze bardziej. Uważajcie więc na siebie, najlepiej z góry odrzucajcie wszelkie propozycje inwestycji przez telefon, maila czy dowolny inny komunikator, taki jak Telegram czy WhatsApp. A jeśli nie macie doświadczenia na rynku, ale chcecie zainwestować w swoje pierwsze kryptowaluty, skorzystajcie z pomocy doświadczonych partnerów jak np. stacjonarne kantory Cashify.
Możemy polecić zaufaną kancelarię, która może udzielić porad prawnych dla oszukanych, aby mogli sami podjąć kolejne kroki w sprawie, pomocy w sporządzeniu zgłoszenia/ uzupełnieniu takiego zgłoszenia do organów ścigania czy sporządzić pismo procesowe do organów ścigania.
Kancelaria Radcy Prawnego - Piotr Tarkowski - http://kancelariaforex.pl/