Moja historia zaczyna się jak wiele innych – od niewinnej rozmowy w internecie. Kilka miesięcy wcześniej poznałam mężczyznę, przedsiębiorcę z Holandii. Był interesujący, wykształcony, mówił o swoich podróżach, biznesach, marzeniach. Jego słowa przyciągały mnie jak magnes, a nasze rozmowy stawały się coraz bardziej osobiste.
Mówił mi o trudnej sytuacji w swoim życiu – likwidacji firmy ochroniarskiej i rozwodzie, przez który przechodził. Opowiadał też o swoim majątku, który musiał szybko ukryć przed żoną, i o kosztownościach, które zachował w specjalnej teczce po zmianach związanych z jego firmą.
Poczułam się wybrana, kiedy po wielu miesiącach rozmów poprosił mnie, abym jako jego pełnomocnik odebrała tę teczkę. W moim sercu pojawiła się iskierka nadziei, że ta internetowa znajomość może przerodzić się w coś więcej. Choć nie podpisywałam żadnego pełnomocnictwa, mimo to zgodziłam się pomóc. Myślałam, że to kwestia zaufania – w końcu znałam go już tak długo.
Kiedy przyszedł czas, aby odebrać teczkę, otrzymałam instrukcje, że muszę zapłacić holenderskiej firmie kurierskiej 30 tysięcy złotych. W Bitcoinie. Moje serce zaczęło walić szybciej, ale mój umysł usprawiedliwiał to tym, że nie znam holenderskiego prawa. Może to normalne w tak zaawansowanym technologicznie kraju? Wszystko działo się bardzo szybko – musiałam podjąć decyzję natychmiast, inaczej mój internetowy przyjaciel mógł stracić wszystko. Prosił, bym nikomu nie mówiła o tej transakcji, twierdząc, że istnieje ryzyko przechwycenia pieniędzy.
Nigdy nie miałam do czynienia z kryptowalutami, więc zaczęłam szukać informacji na ich temat w internecie. Trafiłam na kantor kryptowalut Cashify i skontaktowałam się z Panem Jakubem Bartoszkiem. Na początku nie chciałam mówić wszystkiego… Chciałam po prostu przelać pieniądze i pomóc przyjacielowi. Bez zbędnych formalności mieć już sprawę z głowy i czekać już tylko na kuriera z ważną przesyłką. Pan Jakub zaczął jednak zadawać różne pytania.
Czy znam dane tej likwidowanej spółki? Jak długo znam mojego przyjaciela? Czy spotkałam się z nim na żywo? Czy nie taniej i lepiej byłoby pojechać do Holandii i odebrać ją osobiście? Dlaczego on sam nie może odebrać teczki? Czy podpisywałam jakieś dokumenty, że mam wystąpić teraz w roli pełnomocnika? To był moment, w którym zaczęłam wątpić. Jak to możliwe, że człowiek, którego znam tylko z internetu, prosi mnie o tak wielką sumę pieniędzy?
Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak ta cała sytuacja wygląda z boku. Czułam się zdradzona, wykorzystana i przerażona. Jak mogłam być tak naiwna? Długo nie mogłam dojść do siebie, myśląc, że mogłam paść ofiarą zwykłego oszusta i stracić wszystkie oszczędności. To był dla mnie ogromny cios emocjonalny… W zasadzie do dziś nie umiem sobie wybaczyć, że o mały włos nie zrujnowałam moich finansów. Nie umiem też zapomnieć o całej sprawie. “Przyjaciela” oczywiście zablokowałam, urwałam kontakt i starałam się o nim nie myśleć. Gdyby nie Cashify, pewnie byłabym 30 tysięcy w plecy… Albo jeszcze więcej.
Chcę, żeby moja historia była przestrogą dla innych. Nie pozwól, aby emocje przesłoniły zdrowy rozsądek. W świecie internetowych znajomości, Facebooka, Messengera czy WhatsAppa, łatwo uwierzyć w słowa kogoś, kogo tak naprawdę nie znamy. Być może nawet nie wiesz, że wszystko: zdjęcie, nagranie, głos czy dokumenty można podrobić!
Nigdy nie przekazuj pieniędzy osobom poznanym online, zwłaszcza w kryptowalutach. I pamiętaj, by zawsze konsultować się z zaufanymi osobami lub ekspertami w przypadku wątpliwości. Niech moja historia będzie dla Ciebie cenną lekcją – w cyfrowym świecie nie wszystko jest tym, czym się wydaje, a jedyny sposób na ochronę swoich danych, haseł i pieniędzy jest zwykła ostrożność.
Możemy polecić zaufaną kancelarię, która może udzielić porad prawnych dla oszukanych, aby mogli sami podjąć kolejne kroki w sprawie, pomocy w sporządzeniu zgłoszenia/ uzupełnieniu takiego zgłoszenia do organów ścigania czy sporządzić pismo procesowe do organów ścigania.
Kancelaria Radcy Prawnego - Piotr Tarkowski - http://kancelariaforex.pl/