Odpowiednik rzucenia się na główkę do basenu, zanim sprawdzisz, czy w ogóle jest w nim woda. To slangowe określenie na sytuację, gdy inwestor – z czystej ekscytacji, FOMO (fear of missing out) albo po prostu impulsywnie – wrzuca swoje środki w projekt, nie robiąc żadnego researchu.
„Ape in” to często efekt zbiorowego szaleństwa: Twitter płonie, Discord aż kipi od entuzjazmu, a cena tokena rośnie jak rakieta. Wtedy pojawia się myśl: „Nie mogę tego przegapić!”, klikasz „kup”, a dopiero potem zaczynasz się zastanawiać, co właściwie kupiłeś. Czasem kończy się to sukcesem i szybkim zyskiem, ale równie często – bolesnym przebudzeniem, gdy projekt okazuje się zwykłym hypem bez fundamentów.
Dla niektórych, to zabawna przygoda w świecie kryptowalut, dla innych – droga do nauki na błędach. W praktyce to przypomnienie, że emocje w inwestowaniu mogą być zarówno motorem napędowym, jak i gwoździem do trumny.
„Ape in” to kryptowalutowe „YOLO” – ryzykowne, ekscytujące i często nieprzewidywalne. Czasem wychodzisz z tego bogaty, a czasem zostajesz z poczuciem, że właśnie wsparłeś kolejny memecoin.