nazwa brzmi trochę jak tytuł thrillera technicznego, prawda? I słusznie, bo w świecie kryptowalut to jedno z tych narzędzi, które wywołują ciarki na plecach. Keylogger to złośliwe oprogramowanie, które śledzi i zapisuje każdy klawisz, jaki naciskasz na swojej klawiaturze. Dla zwykłego użytkownika to irytacja i zagrożenie, ale dla posiadaczy krypto? To cyfrowy koszmar, który może kosztować całe portfolio.
Wyobraź sobie: wpisujesz klucz prywatny do swojego portfela kryptowalutowego albo hasło do giełdy. Myślisz, że jesteś bezpieczny, ale gdzieś w tle keylogger rejestruje każdy ruch twoich palców. Nim się obejrzysz, twoje środki mogą wylądować w cudzym portfelu – a ty zostajesz z poczuciem, że właśnie wygrałeś niechciany bilet na lekcję cyberbezpieczeństwa.
Keyloggery bywają sprytnie ukryte – mogą wślizgnąć się na twój komputer z pobraną aplikacją, e-mailem phishingowym czy nawet zainfekowaną stroną. Dla hakerów to narzędzie idealne, bo działa po cichu i skutecznie.
Podsumowując: keylogger to wilk w owczej skórze technologii. Jeśli grasz w krypto, pamiętaj – odpowiednia ochrona i higiena cyfrowa to twoja pierwsza linia obrony. Lepiej zapobiegać, niż płakać nad utraconymi tokenami.